piątek, 17 maja 2013

Pokonać własne ograniczenia... w myśleniu

Pamiętam moje pierwsze zajęcia z przedmiotu o nazwie "praktyki w gimnazjum".
Co prawda, była to tylko obserwacja lekcji, ale wyszliśmy przerażeni.
Na dodatek okazało się, że tydzień później prowadzę w duecie z koleżanką lekcję...

Czułam, że mnie to totalnie przerasta.
Byłam tak przerażona, że po przyjściu do domu się rozpłakałam i oznajmiłam, że chyba rzucę te studia.

Jak ja z moi  charakterem mam temu podołać?!
Poszłam pobiegać, trochę się uspokoiłam.
Potem prowadziłam jeszcze dwie lekcje w duecie.
A dziś nadszedł ten wielki dzień, kiedy to miałam stanąć oko w oko z gimnazjalistami SAMA!!!

Nie było idealnie, połowa klasy miała w głębokim poważaniu moje wysiłki.
Ale jak ktoś ma lenia i nie chce się uczyć, prawie nie da się do zmusić.
Można go motywować itd., ale czasem stajesz na rzęsach i nic...

Dla mnie najważniejsze jest to, że dałam radę i wcale nie było strasznie.
Nie czułam się źle, nie bałam się.
Wiadomo, można poprawić kilka rzeczy, ale zrobiłam to!!!

Kolejny raz mogę zobaczyć, jak wiele ograniczeń jest w naszej głowie.
Jak wiele z nich to kłamstwa diabelskie, służące do tego, by nas zatrzymać, stłamsić.

Dziś mogę się uśmiechać, bo z Bogiem pokonałam mojego Goliata :)