wtorek, 10 września 2013

sobota, 31 sierpnia 2013

Żyję i mam się dobrze :)

Dawno nic nie pisałam, tak jakoś wyszło.
Trochę zabiegania, jeszcze w trakcie sesji zaczęłam nową pracę, ale o tym zaraz.
Poza tym nie chciałam pisać tak z czapy.

Tak mi się wydaje, że mimowolnie i podświadomie ludzie piszący blogi trochę się retuszują.
Chodzi mi o takie osobiste blogi, gdzie piszą tak o sobie i od siebie.
Myślę, że nie wynika to wcale z chęci przekłamania rzeczywistości, często może po prostu chcą zachęcać, budować, a nie zniechęcać.
Z drugiej strony to przecież prawda niesie wolność.
Dlatego czasem wolę nie pisać nic.
No niestety obawiam się, że nie zawsze mój obraz rysujący się na podstawie tego bloga jest w 100% zgodny z rzeczywistością...

Ale przejdźmy do konkretów.
Mam nową pracę, mam super szefa, czuję, że zaczyna się jakiś nowy etap w moim życiu.

W sumie do tej firmy trafiłam w stylu "do trzech razy sztuka".
Już dwa razy wysyłałam tam papiery, za każdym razem się odzywali, ale raz przez już przez telefon wyszło, że nie o to mi chodzi, drugi raz byłam na rozmowie, ale i to nie było to.
Tym razem szukali praktykanta  w innym rodzaju; od razu wiadomo było, że będę tam mieć kontakt z niemieckim :)
No więc za rozmową koleżanki- dzięki Julia :), postanowiłam wysłać tam cv po raz trzeci.
Tym razem szef najpierw postanowił zweryfikować, czy rzeczywiście "szprecham", więc miałam po pierwsze niepodziewany, całkowicie niezapowiedziany telefon z Drezna. Z racji, że po głosie myślałam, że dzwoni moja koleżanka, która wraz z moim Przyjacielem, a jej mężem przeprowadziła się kilka dni wcześniej do Niemiec, było śmiesznie :)

Suma sumarum wylądowałam w tej kameralnej firmie :)
Po moich różnych doświadczeniach zawodowych niesamowitą Bożą łaską jest mieć tak wyrozumiałego, pomocnego, zachęcającego, motywującego szefa; który notabene Boga traktuje bardziej poważnie niż większość Polaków Katolików...
Na początku byłam trochę przerażona, że nie ogarnę tego wszystkiego, że nie dam rady itd., standardowe kity, które wciska nam diabeł, a które niestety zbyt często łykam.
Dziś po 2,5 miesiącach widzę, że rozwijam skrzydła, dzięki Bożej pomocy i wsparciu szefa.
A więc zostaję w tej firmie.
Mój szef i ta praca są tak elastyczni, że pogodzę to z moimi dziennymi studiami.
Nie miałam pojęcia, że istnieją takie prace, tacy ludzie...
Wciąż nie wierzę i nie ogarniam, jak to Bóg to zorganizował.
Jak wiedział, że moja poprzednia praca się skończy, jak wszystko przygotował tak, że praktycznie nie miałam dnia przerwy.
Ponadto coś co miało być wakacyjną praktyką, przerodziło się w stało współpracę, a docelowo mogę mieć tzw. etat, jeśli zechcę.
Tak właściwie, gdyby mi zależało, już na tym etacie dostałabym umowę o pracę w niepełnym wymiarze etatu.
To wszystko w świecie bezrobocia, śmieciowych umów.
Jak tak o tym myślę, dostałam od Boga pracę skrojoną na miarę.
Tak o po prostu.
Czuję, że zaczyna się dobry okres w moim życiu :)

Chciałam podzielić się z Wami jeszcze świadectwem o tym, że prawdziwie wszystkie włosy na naszej głowie są policzone i że Bóg strzeże nas na każdym kroku. 
Pewnego ranka, gdy jechałam rowerem do pracy, na dużym skrzyżowaniu wepchnął mi się tuż przed nosem wielki turystyczny autobus. Rezultat był taki, że prawie mnie zgniótł, bo taki jest tak układ skrzyżowania. Gdy z siadłam z roweru, rozpłakałam się, ponieważ zdałam sobie sprawę, że gdyby nie Boża ochrona, mogłoby być nieciekawie. Gdy o tym myślę, jestem tak wdzięczna Bogu, że żyję
Notabene dzień wcześniej odwiedziłam w szpitalu koleżankę, modliłyśmy się razem, a ona modliła się m.in o moją ochronę!


Poza tym widzę jakieś ożywienie na rynku korepetycji.
Obawiam się, że muszę zacząć domawiać, bo nie ogarnę tego wszystkiego...
Generalnie wyglądana to, że błogosławieństwo wali drzwiami i oknami :P

Poza tym szukam głębi, bo czuję, że to jeszcze nie jest to.
Mam dość ślizgania się po powierzchni.
Chcę, by prawdziwie Chrystus był rzeczywistością w moim życiu.
Nie chcę tylko emocji i pustych słów, stawka jest zbyt duża, a On jest zbyt wspaniały.
Jestem mu wdzięczna, że On tak kocha, tak szuka, tak woła,
że jest Bogiem zazdrosnym,
że będzie zagradzał nam drogi, które mogłyby odwieźć nas od Niego.
On wie, że kochamy Go w głębi naszych serc,
On wie, jak słaba jest nasza miłość,
tak bardzo chce uczyć nas kochać siebie,

tak bardzo chce pomóc nam iść za Nim.

Życzę Wam, by Bóg rozbijał w Waszym życiu to wszystko, co nie jest z Niego,
pozwólcie Mu potrząsnąć pudełkiem swoich wyobrażeń.


Przy okazji polecam portal "Należeć do Jezusa":

http://nalezecdojezusa.pl/

np. artykuł  "Pop-chrześcijaństwo"
http://nalezecdojezusa.pl/index.php/component/k2/item/204-pop-chrze%C5%9Bcija%C5%84stwo

niedziela, 30 czerwca 2013

Nawet włosy na Waszej głowie są policzone...

W poniedziałek miałyśmy z koleżankami tzw. babskie spotkanie.
Poniżej świadectwo, jak Bóg błyskawicznie odpowiedział na nasze modlitwy dotyczące prośby jednej z nas.
Jak dla mnie, cała ta historia była zachęcająca. Pokazuje, że Bóg troszczy się również o... nasze włosy :)
A na dodatek Bóg odpowiedział natychmiast.

"Na wczorajszym siostrzanym dziewczyny modliły się o to, żeby Pan pomógł mi rozczesać mojego kołtuna zwanego potocznie 'dredem'.
Dziś poszłam na modlitwę do kościoła. Jak się modlitwa skończyła przesiadłam się na inne krzesło koło jednego brata, bo chciałam coś doczytać z jego Biblii. Po chwili podchodzi do mnie jedna siostra z Ukrainy i mówi, że coś gorzej ostatnio wyglądam, nie czeszę się. Ja jej mówię, że mam kołtuna. Jak się okazało Pan jej powiedział jak była w domu, że ma wstać i jechać na modlitwę do kościoła, (a miała nie jechać bo była przeziębiona i pada deszcz, i mieszka poza Wrocławiem. Musiała jechać pociągiem, potem tramwajem i jeszcze kawałek przejść), że jest siostra, która siedzi na środku w kościele i trzeba rozczesać jej włosy.
Nie mogłam w to uwierzyć jak mi to powiedziała.
Okazało się, że jak policzyłyśmy krzesła od prawa do lewa i od przodu do tyłu to siedziałam dokładnie w środku.
Ona miała ze sobą grzebień, i namaszczoną oliwę z Ukrainy, (o którą modliło się 5 tys. osób;), i namaściła mi włosy tą oliwą i prosiła Jezusa o pomoc, bo jak zobaczyła tego 'dreda,' to zwątpiła.
Pan dopomógł i udało się rozczesać w 2 godz.
Z rozczesanych włosów został kłębek włosów wielkości piłki do tenisa.
Tak więc chwała Panu, Bóg jest dobry i wie o wszystkich włosach na naszej głowie."
[skrócone i zamieszczone za zgodą Autorki]

niedziela, 23 czerwca 2013

Bitwa o umysł.

Ostatnimi czasy toczy się potężna bitwa o mój umysł,
albo jest to intensywniejsze niż wcześniej albo nie zwracałam na to uwagi.
Wydaje mi się jednak, że przyjęłam pewne myśli i one tak krok po kroczku się rozpanoszyły w moim umyśle.

Polecam książkę J.Meyer "Bitwa o umysł."
Kiedyś już ją czytałam, ale zdecydowanie muszę do niej wrócić.
Wiem, że w świecie chrześcijańskim były swego czasu kontrowersje wokół tej kobiety.
Ja uważam, że książka jest Boża i naprawdę genialna.

Mój umysł bombardowany jest ostatnio myślami o niepowodzeniu,
o tym, że nie wykonuję moich zadań właściwie,
o tym, że nie jestem taka jak powinnam itd.

Naprawdę dziesiątki myśli dziennie,
zamartwianie się,
wałkowanie wszystkiego...
Już pewien czas temu to zauważyłam i stwierdziłam, że się szybko wykończę w ten sposób.

W czwartek kolejny raz zaczęłam czytać wspomnianą książkę i stwierdziłam- O nie!!! Nie dam się w ten sposób załatwić!!!
Tu nie chodzi o pozytywne myślenie i wmawianie sobie czegoś,
tu chodzi o to, by przyjmować tylko te myśli, które są zgodne z Bożym słowem,
a Boże myśli o nas to myśli o pokoju, a nie o niedoli, pełne nadziei...
No cóż, moje ostatnio nie zawsze, a nawet często, takie nie były.

Przez wtorek i środę stresowałam się, że jak na razie dość banalne zadania, które dostałam na praktykach mi nie szły...
W czwartek wyszłam z egzzaminu naprawdę niezadowolona, spodziewając się go nie zdać.
W piątek okazało się, że wcale to, co robię nie jest do kitu,
a kilka godzin temu okazało się, że z tego egz dostałam 5 i najwięcej punktów na roku!!!

Myślę, że ta praca/praktyki, to będzie fajny czas.
No i wciąż nie mogę z tego, że oni mi płacą za te praktyki :)
I jeszcze tak to czasowo Bóg zgrał!
Może w wakacje nie poszaleję za bardzo,
nie pojadę w tym roku na obóz,
ale cieszę się na wolne weekendy, które będę mogła spędzać z moją paczką.
W ten weekend zrobiliśmy już mały wypad.

Zachęcam Was, walczcie o swoje umysły,
tak z wiele z przeszkód jest tylko w naszej głowie.
Nigdy nie widziałam tego tak jaskrawo.
Wiem, że przede mną długa drogą przemiany umysłu,
ale nie chcę już stać w miejscu i łykać tych wszystkich kłamstw!!!

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Zamykasz jedne drzwi, a otwierasz inne.

Jedne rzeczy się kończą, inne zaczynają.

Moje dotychczasowe miejsce pracy dorywczej zostało zamknięte.
A raczej zawieszone, gdyż za kilka miesięcy planowana jest reaktywacja w innym miejscu i bogatszej formie.
Dla mnie jednak to rozdział zamknięty, póki co...
Już raz się z nim żegnałam, ale wyszło, że wróciłam.

Miejsce kształtowania charakteru,
miejsce, które bywało trudne i potrafiło zaleźć za skórę.
Miejsce, gdzie nawiązałam nowe relacje,
tudzież zacieśniłam stare.

Patrząc wstecz, myślę, że nie był to zmarnowany czas,
że był to jakiś etap na mojej drodze.

Ale już cieszę się na nowe :)
Nie jest to może w 100% to, co sobie wyobrażałam,
ale wierzę, że jest od Boga.

Oczywiście po zeszłorocznej przygodzie mam w głowie różne myśli,
skrajnie różne,
raz myślę, że się nie sprawdzę,
a za chwilę, że będzie beznadziejnie itd.

Uczę się im  nie dawać,
nie chcę, by mąciły moją radość z tego, co dał mi Bóg.
Wierzę, że będzie dobrze.
Choć niewątpliwie będzie to czas rozciągania.

Na razie przez okres wakacji będę odbywać tzw. praktyki, płatne :), w pewnej polsko-niemieckiej firmie.
Co potem, czas pokaże.

Jeśli Państwo Z. zaglądają na tego bloga- miałam niezłą hecę, gdy w celu sprawdzenia mojej rzeczywistej znajomości języka niemieckiego w piątkowe popołudnie zadzwoniła do mnie przemiła pani z centrali w DE o głosie łudząco podobnym do T., więc pierwsze chwile rozmowy były wesołe.
A jak się zorientowałam, jak się pomyliłam... to też było wesoło :)

Generalnie ta cała historia,
to, jak się wszystko płynnie układa,
przejście z jednego miejsca w drugie,
jak to się z grało z sesją ( w czasie której tak na marginesie mam naprawdę Boże błogosławieństwo i bez ściągania najlepsze wyniki :) ),
kolejny raz objawia mi Bożą wierność, dobroć, troskę.

No i znów przeżyłam to, że nasza sytuacja może nam się wydawać niefajna czy nawet beznadziejna,
a nie wiemy, co On przygotował dla nas tuż za rogiem.
Musimy zawsze trwać w ufności, w dziękczynieniu.
Nie tylko mówić, że ufamy,
że wierzymy,
ale tak postępować, myśleć,
do tego skłaniać nasze odczucia, emocje.
No i piszę to oczywiście przede wszystkim do siebie.
Bo to jest lekcja dla mnie z tej historii.

Już czekają w kolejce inne dziedziny, w których mogę ją zastosować :)

niedziela, 9 czerwca 2013

Mój Anioł Stróż

Pisałam o tym, że nie zawsze okoliczności się zmieniają,
że czasem to my się zmieniamy.
Z drugiej strony, czasem możemy za bardzo przyzwyczaić się do marnych okoliczności
i stracić nadzieję na zamianę.
Czyli po prostu przestajemy wierzyć, że Bóg coś zrobi, że ma dla nas coś lepszego,
nasze oczekiwania stają się mizerne, może na początku użalamy się nad sobą,
a potem to i nawet to przestajemy robić...

Mam taką jedną koleżankę, spotykam się z nią dość rzadko,
ale mimo to jest między nami jakaś szczególna więź.
Przyznam szczerze, że gdy tak sobie wcisnę tą miernotę,
to boję się z nią spotkać,
bo jej sposób pojmowania Boga,
jej wiara jest dla mnie zawsze wyzwaniem.

Może niektórzy nie do końca rozumieją jej sposób pojmowania Boga,
ja tam uważam, że jej podejście jest niesamowite.

Jestem wdzięczna Bogu, że postawił ją na mojej drodze,
choć różnimy się dość mocno od siebie,
ona pokazuje mi, że warto marzyć,
że warto mieć wielkie wizje,
że nie warto się poddawać.


Jakaś cześć mnie wolałaby nie mieć takich wyzwań,
ale wiem, że to budzi mnie do życia,
do celów, planów, do tego, co przygotował dla mnie Bóg.


Dziękuję J. :)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Okoliczności nie zawsze się zmieniają, czasem to my musimy się zmienić.

Chwilami mam wrażenie, że dzieje się sporo,
innym razem, że wszystko stoi w miejscu,
a raczej ja stoję w miejscu.

U ludzi w około mnie zmieniają się sytuacje życiowe,
miejsca zamieszkania,
Ci, którzy od lat byli moimi "sąsiadami", przeprowadzają się w krótkim czasie hen daleko do innego kraju.

A jak wyglądam zmian i wciąż ich nie widzę.
A może niektórych już przestałam wyglądać?

Może to jest rzeczywiście tak, że niektóre dziedziny naszego życia się nie zmienią,
ale zmienimy się my, oby na dobre...

Kiedyś rozmawiałam z koleżanką a propos pewnego słowa.
Dla mnie było jasne jak słońce, że zmienią się okoliczności, nie ja.
Nie rozumiałam totalnie, gdy mówiono mi, że to, co się zmieni, to niekoniecznie muszą być okoliczności.

Powoli zaczyna do mnie docierać, że czasem przez okoliczności Bóg zmienia nas,
że czasem mówi nam o zmianach i to wcale nie oznacza zmiany okoliczności.

Ok, pewne rzeczy się zmienią.
Ale może niektóre na gorsze,
a inne może nie zmienią się wcale.

Ale jeśli się poddamy Bogu,
"trudne okoliczności" itp. przestaną nam przeszkadzać.

Nie każdy się zgodzi ze mną,
jest tyle teorii,
tyle mądrych głów...

Nie piszę ostatnio, bo sama się w tym wszystkim gubię.

Tak wiele nie rozumiem z tego, o co Bogu chodzi,
co On robi w moim życiu.
Mam nadzieję, że w miarę wychodzi mi współpraca z Nim.

On współdziała we wszystkim ku dobremu z tym, którzy Go miłują.

Co wcale nie oznacza, że wszystko obróci w dobro,
a już niekoniecznie dobro wg naszej definicji.

Powoli zaczynam ogarniać o co chodzi w tym,
że wcale nie musi być lekko na drodze z Bogiem,
że może nigdy nie będzie.

Uczę się patrzeć na Niego.
Nie chcę już skupiać się na tym, czego nie mam,
na tym, co jest nie tak jak sobie wyobrażałam.
Może czasem lepiej nie pytasz, czemu na to pozwalasz,
czemu nie dałeś mi tego i owego.

Nie zawsze ma to najlepsze skutki,
widzę to ostatnio po sobie.
Nie wszystkie zmiany, które obserwuję ostatnio w sobie, zmierzają w dobrym kierunku.

Trudne okoliczności sprawiają, że albo stajemy się coraz mięksi,
coraz bardziej ufający Bogu, coraz radośniejszy albo twardzi i zgorzkniali.

Nie chciałabym skończyć w tej drugiej kategorii.

Dlatego modlę się,
daj mi serce pełne wdzięczności,
oczy, które zawsze patrzą ku Tobie,
chce radować się w Tobie niezależnie od okoliczności.
Nie chcę narzekać, chcę ufać.

Chcę czekać, aż pewnego dnia powstaniesz w moim życiu,
przemienisz to, co uznasz za stosowne,
a pozostałe kwestie przemienią mnie,
chcę być bardziej podobna do Ciebie.


A tak ze spraw bardzo przyziemnych,
postanowiłam zakończyć karierę złotowłosej blondynki
i wrócić do mniej-więcej mojego odgórnie zaprojektowanego kolorku :)
(aktualnego zdjęcia brak :) )

piątek, 17 maja 2013

Pokonać własne ograniczenia... w myśleniu

Pamiętam moje pierwsze zajęcia z przedmiotu o nazwie "praktyki w gimnazjum".
Co prawda, była to tylko obserwacja lekcji, ale wyszliśmy przerażeni.
Na dodatek okazało się, że tydzień później prowadzę w duecie z koleżanką lekcję...

Czułam, że mnie to totalnie przerasta.
Byłam tak przerażona, że po przyjściu do domu się rozpłakałam i oznajmiłam, że chyba rzucę te studia.

Jak ja z moi  charakterem mam temu podołać?!
Poszłam pobiegać, trochę się uspokoiłam.
Potem prowadziłam jeszcze dwie lekcje w duecie.
A dziś nadszedł ten wielki dzień, kiedy to miałam stanąć oko w oko z gimnazjalistami SAMA!!!

Nie było idealnie, połowa klasy miała w głębokim poważaniu moje wysiłki.
Ale jak ktoś ma lenia i nie chce się uczyć, prawie nie da się do zmusić.
Można go motywować itd., ale czasem stajesz na rzęsach i nic...

Dla mnie najważniejsze jest to, że dałam radę i wcale nie było strasznie.
Nie czułam się źle, nie bałam się.
Wiadomo, można poprawić kilka rzeczy, ale zrobiłam to!!!

Kolejny raz mogę zobaczyć, jak wiele ograniczeń jest w naszej głowie.
Jak wiele z nich to kłamstwa diabelskie, służące do tego, by nas zatrzymać, stłamsić.

Dziś mogę się uśmiechać, bo z Bogiem pokonałam mojego Goliata :)

niedziela, 28 kwietnia 2013

Koncert NLM we Wrocławiu!!!


http://www.tuwroclaw.com/wiadomosci,and-8222;zakazana-kapelaand-8221;-wystapi-na-wyspie-slodowej,wia5-3267-15850.html





Zachęcam wszystkich, zwłaszcza młodych, by zaprosili na ten koncert swoich znajomych.
Jak ktoś jest ciekawy, co to za zespół, można poszperać w sieci.

Jakieś półtora roku temu byłam na spotkaniu m.in. z Davidem Piercem,
czytałam kiedyś jego dwie książki,
inspiruje, rzuca wyzwanie, konfrontuje,
głosi żywego Jezusa Chrystusa, bez kompromisów.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Zatańczyliśmy- Jezus zmartwychstał!!!

A tak to dziś wyglądało...

Mimo chłodu i zimowej pogody zatańczyliśmy na chwałę Jezusa Chrystusa!!!
3 razy tańcem ogłosiliśmy na wrocławskim rynku Jego Zmartwychwstanie!!!

http://www.wroclaw.gosc.pl/doc/1506909.Zatanczyli-Zmartwychwstalemu

sobota, 30 marca 2013

Modlitwy parkowo-biegowe :)

Każda prosta, zwykła rzecz,
codzienna czynność może stać się przygodą z Nim.
Trzeba tylko zdobyć się na odrobinę odwagi.

Nigdy nie mów, że coś jest zbyt prozaiczną i przyziemną czynnością,
by On nie mógł być prze tym,
jeśli zechcesz, jeśli Mu pozwolisz,
On może użyć wszystkiego, by mówić do Ciebie,
również wtedy, gdy się tego nie spodziewasz :)

Dziś wychodziłam biegać i tak sobie westchnęłam,
że jakieś suche to moje chrześcijaństwo,
takie święta, a ja nie potrafię jakoś tego głębiej przeżyć.

Znudzona i zmęczona jestem komercją,
i wiem, że nie o to w tym chodzi,
no ale...

A tu miałam niespodziankę w parku :)

Tak sobie biegnę i nagle zatrzymała mnie jakaś Pani,
z pytaniem, czy tam dalej jest bardzo mokro,
porozmawiałyśmy przez mgnienie oka,
Pani westchnęła, że w takim razie nie będzie pchać się w to bagnisko,
a o jego rozmiarze dobitnie mówiły moje ubłocone buty...
Po czym ona poszła w swoją stronę, a ja pobiegłam w swoją....

No i tak ubiegłam kawałeczek i myślę, ale ja jestem!!!
Przecież mogłam spytać tą Panią,
czy przypadkiem nie chce, by się o nią pomodlić.

Jezus Chrystus zmartwychwstał,
żyje i uzdrawia,
tu i teraz,
no i o tym są te Święta?!?!?!
Helołł!!!!

No ale nie chciałam się wracać,
poza tym tłumaczyłam sobie, czemu to nie był do końca dobry pomysł,
jednocześnie powiedziałam Bogu:
"Ok, jeśli spotkam jeszcze tą Panią w parku zagadam do niej."

Oczywiście za kilka chwil ujrzałam ją w oddali,
jak powoli zmierza w moją stronę,
uśmiechnęłam się i powiedziałam- ok.

Pani bardzo ochoczo zgodziła się, by się pomodlić i to RAZEM :)
Okazała się bardzo "kumata" w tych sprawach,
w sensie wierząca praktykująca, jak to się mówi.

Dodatkowo Bóg użył jej, by zachęcić mnie w pewnej kwestii,
w jakiej wzdychałam od pewnego czasu do Niego,
potwierdził, co już kiedyś powiedział i w ogóle :)

Po czym stanęłyśmy sobie na środku parkowej ścieżki,
ja tzw. wolna chrześcijanka, ona katoliczka,
położyłam na nią rękę,
ona złapała mnie za drugą.

Mogłyśmy skupić się na Tym, który nas łączy,
nie na tym, co nas dzieli.
Były modlitwy prosto z serca,
dotykające do głębi,
były łzy wzruszenia,
był pokój,
była radość.

Wiem, że to nie był przypadek,
ja doskonale wiem, to to wszystko tak poukładał.
I bardzo jestem Ci Tato za to wdzięczna,
naprawdę bardzo miła niespodzianka.


Tylko tak się ostatnio zastanawiam,
czemu muszą być te podziały,
na katolików i tych dziwnych.
Tydzień temu i dziś w Wysokich Obcasach ukazały się ciekawe artykuły,
poglądy w większości punktów jak moje.

Czy muszą się nazywać "katolickie"?
Przecież jesteśmy chrześcijanami,
i oni i my.
Przecież w tym wszystkim chodzi o Chrystusa!

Jednocześnie całe moje serce się raduje,
że moi bracia i siostry, choć niby z innego kościoła,
maja odwagę i mówią otwarcie o swoich poglądach,
o tym w Kogo i jak wierzą,
mówią, choć to takie niemodne, przestarzałe itd.

Tak trzymać!!!
Błogosławię Was w imieniu NASZEGO Pana Jezusa Chrystusa :)
Dajcie się Mu zaskoczyć w te święta.

Ja czekam na kolejny odcinek moich parkowo-biegowych modlitw :)
Ten był drugi, o pierwszym chyba kiedyś pisałam.



niedziela, 10 marca 2013

Taniec Wielkanocny 2013- próby ruszyły :)

Dziś zaczęły się próby do tegorocznego Tańca Wielkanocnego.
Polska wersja piosenki na ukończeniu.
Mała zmiana, tańczymy jednak na Rynku.
Poniżej mail informacyjny od Wrocławskiego Forum Kobiet.

"Witajcie,

Rozpoczęliśmy próby do Tańca Wielkanocnego. Zapraszamy do udziału.

Mamy dla was dwie wiadomości: jedną fantastyczną, a drugą - mamy nadzieję, że tak samo jak my uznacie za równie dobrą.

1. Tłumaczenie piosenki i nagrywanie polskiego tekstu jest już na ukończeniu. Wiele osób się tutaj zaangażowało:
- angielski tekst, przełożony na język polski przez Andrzeja Krupińskiego przy współpracy z: MateO, Piotr Nazaruk i Piotr Płecha
- partie męskie - Piotr Płecha
- partie kobiece - Emilia Nazaruk - jednak z solistek TGD
- partie chórków - MateO i Natalia Niemen oraz ich dzieci
- partie rapu - MC Kola i Yuro (raperzy z Royal Rap i TGD)
- głos mówiony - Waldemar Kasperczak - lektor z Głosu Ewangelii
- nad całością, czyli miksem i masteringiem całej piosenki czuwa Piotr Płecha

2. Zatańczymy na Wrocławskim Rynku w poniedziałek wielkanocny 1 kwietnia 2013 o godz. 15.00, a nie na Dworcu PKP - przepraszamy tych, którzy czuję się zawiedzeni.

Jeśli tańczyłeś z nami w 2011 roku ten taniec to potrzebujemy cię w tym roku - zapraszamy cię serdecznie.

Szczegóły na stronie www.wroclawskieforumkobiet.org"

poniedziałek, 18 lutego 2013

TANIEC WIELKANOCNY 2013

Jak pewnie wiecie, już 2 razy miało miejsce we Wrocławiu wydarzenie "Taniec Wielkanocny".

Poniżej link do filmiku z 2011 (w tym roku tańczymy ten układ, jednak muzyka ma być w polskiej wersji językowej):

http://www.youtube.com/watch?v=Ks7J0OnRJP0&feature=player_embedded

"Zapraszamy do Tańca Wielkanocnego każdego, kto chce wyrazić swoją radość ze Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.

Próby rozpoczynają się od 10 marca i kończymy 28 marca, aby zatańczyć 1 kwietnia na Dworcu Głównym PKP o godz.15.00

Zapraszamy i zachęcamy całe rodziny do wzięcia udziału w tańcu, dlatego tym razem wcześniejsze godziny prób.

Zatańczymy Taniec Wielkanocny z 2011r. Instruktaż do tańca znajduje się na stronie www.wroclawskieforumkobiet.org

Tam też można obejrzeć film z Tańca, który zatańczyliśmy w 2011r. (w zakładce "Za nami")


Miejsca prób:

- 10,17,24 marca- niedziela - KBWCH - koło NETTO - ul.Sołtysowicka 15c; godz.17.00 - 18.00


- 10,17,24 marca -niedziela - Kościól Baptystów ul. Kłodnicka 2; godz. 17.00 - 18.00


- 12,19,26 marca - wtorek - WDJ - budynek Creator - ul.Szybowcowa 23; godz.18.00 - 19.00

- 13,20,27 marca - środa - Szkoła Arka ul.Stalowowolska 24/26; godz.19.00 - 20.00

- 14,21,28 marca - czwartek - II Kościół Baptystów ul.Łukasińskiego 20; godz. 18.00 - 19.00


Więcej informacji na:
www.wroclawskieforumkobiet.org"

PS. Rejestracja obowiązkowa ze względów organizacyjnych :)

Zapraszam wszystkich serdecznie!!!
Specjalne zdolności ruchowe nie są wymagane, każdy da radę :)

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Zachęta do postu.

Jak niektórzy wiecie, mamy teraz w moim kościele CCH Kanaan 3 tygodniowy okres postu.

Nie wiem, jak podchodzicie do sprawy postu,
czy jest to stała część Waszego chrześcijańskiego życia,
czy może słyszycie o tym po raz pierwszy,
a może na samą myśl, czujecie jak Wasze ciało mówi stanowczo "nie".

W którymkolwiek miejscu jesteście,
chciałam Was zachęcić do zgłębienia tematu.

Ja parę lat temu pościłam bardziej regularnie, traktowałam to
poważniej i Bóg mówił do mnie na ten temat.
Potem trochę temat zaniedbałam, pościłam sporadycznie.
Tak sobie teraz myślę, że miało/ma to pewne konsekwencje w moim życiu.

Od jakiegoś czasu Bóg odświeżał u mnie sprawę postu.
Jestem wdzięczna za czas, który mamy teraz  w Kanaanie, choć nie jest
to łatwe.
Ba, chwilami bardzo trudne :P

Wielką zachętą, była dla mnie książka "Post" Jentezena Franklina,
którą dostałam od mamy na święta.
Jeśli chcecie lepiej zrozumieć, jak ważny jest post, jeśli szukacie
zachęty, inspiracji, tam ją znajdziecie.

Polecam również skondensowane nauczanie o poście M. Bickla Dyrektora IHOP:

http://www.youtube.com/watch?v=qIK-iOLW8Po


Ze swojej strony mogę napisać, że to naprawdę działa.
Stajemy się bardziej wrażliwi duchowo, zmieniają się nasze priorytety.
Wczoraj mieliśmy pierwsze niedzielne nabożeństwo  w tym okresie postu.
W całości przeznaczone na uwielbienie i oddawanie Bogu chwały.
Niebo zstąpiło na ziemię, Bóg był między nami,
mówił do nas,
uzdrawiał,
była w tym taka radość,
po prostu być z Nim,
oddawać Mu należną cześć,
cieszyć się Jego obecnością.

Dedykuję Wam utwór:

http://www.youtube.com/watch?v=8CVRyVwGaMg


Modlę się, by Bóg rozpalał w naszych sercach tęsknotę za tym co wieczne, za tym, co święte,
tęsknotę za Jego chwałą,
Jego obecnością,
niech uczyni nas tymi, którzy szukają Jego twarzy,
bez względu na cenę, jaką przyjdzie nam za to zapłacić.

Błogosławię Was w imieniu Pana naszego Jezusa Chrystusa!!!

Ps. Bóg naprawdę daje łaskę do postu.
Tak, to jest trudne, ale On da Ci determinację, by się nie poddawać,
nagroda Jego obecności jest warta tego trudu.


"Bóg dał nam możliwość wybrać Jego po tej stronie wieczności, ponad wszelkie przemijające rzeczy''

"The Rewards of Fasting" M. Bickle, D. Candler

czwartek, 3 stycznia 2013

Post

"Człowiek, który nigdy nie pości,
podąża drogą do nieba w takim samym stopniu jak ten,
który nigdy się nie modli."

J. Wesley