sobota, 30 marca 2013

Modlitwy parkowo-biegowe :)

Każda prosta, zwykła rzecz,
codzienna czynność może stać się przygodą z Nim.
Trzeba tylko zdobyć się na odrobinę odwagi.

Nigdy nie mów, że coś jest zbyt prozaiczną i przyziemną czynnością,
by On nie mógł być prze tym,
jeśli zechcesz, jeśli Mu pozwolisz,
On może użyć wszystkiego, by mówić do Ciebie,
również wtedy, gdy się tego nie spodziewasz :)

Dziś wychodziłam biegać i tak sobie westchnęłam,
że jakieś suche to moje chrześcijaństwo,
takie święta, a ja nie potrafię jakoś tego głębiej przeżyć.

Znudzona i zmęczona jestem komercją,
i wiem, że nie o to w tym chodzi,
no ale...

A tu miałam niespodziankę w parku :)

Tak sobie biegnę i nagle zatrzymała mnie jakaś Pani,
z pytaniem, czy tam dalej jest bardzo mokro,
porozmawiałyśmy przez mgnienie oka,
Pani westchnęła, że w takim razie nie będzie pchać się w to bagnisko,
a o jego rozmiarze dobitnie mówiły moje ubłocone buty...
Po czym ona poszła w swoją stronę, a ja pobiegłam w swoją....

No i tak ubiegłam kawałeczek i myślę, ale ja jestem!!!
Przecież mogłam spytać tą Panią,
czy przypadkiem nie chce, by się o nią pomodlić.

Jezus Chrystus zmartwychwstał,
żyje i uzdrawia,
tu i teraz,
no i o tym są te Święta?!?!?!
Helołł!!!!

No ale nie chciałam się wracać,
poza tym tłumaczyłam sobie, czemu to nie był do końca dobry pomysł,
jednocześnie powiedziałam Bogu:
"Ok, jeśli spotkam jeszcze tą Panią w parku zagadam do niej."

Oczywiście za kilka chwil ujrzałam ją w oddali,
jak powoli zmierza w moją stronę,
uśmiechnęłam się i powiedziałam- ok.

Pani bardzo ochoczo zgodziła się, by się pomodlić i to RAZEM :)
Okazała się bardzo "kumata" w tych sprawach,
w sensie wierząca praktykująca, jak to się mówi.

Dodatkowo Bóg użył jej, by zachęcić mnie w pewnej kwestii,
w jakiej wzdychałam od pewnego czasu do Niego,
potwierdził, co już kiedyś powiedział i w ogóle :)

Po czym stanęłyśmy sobie na środku parkowej ścieżki,
ja tzw. wolna chrześcijanka, ona katoliczka,
położyłam na nią rękę,
ona złapała mnie za drugą.

Mogłyśmy skupić się na Tym, który nas łączy,
nie na tym, co nas dzieli.
Były modlitwy prosto z serca,
dotykające do głębi,
były łzy wzruszenia,
był pokój,
była radość.

Wiem, że to nie był przypadek,
ja doskonale wiem, to to wszystko tak poukładał.
I bardzo jestem Ci Tato za to wdzięczna,
naprawdę bardzo miła niespodzianka.


Tylko tak się ostatnio zastanawiam,
czemu muszą być te podziały,
na katolików i tych dziwnych.
Tydzień temu i dziś w Wysokich Obcasach ukazały się ciekawe artykuły,
poglądy w większości punktów jak moje.

Czy muszą się nazywać "katolickie"?
Przecież jesteśmy chrześcijanami,
i oni i my.
Przecież w tym wszystkim chodzi o Chrystusa!

Jednocześnie całe moje serce się raduje,
że moi bracia i siostry, choć niby z innego kościoła,
maja odwagę i mówią otwarcie o swoich poglądach,
o tym w Kogo i jak wierzą,
mówią, choć to takie niemodne, przestarzałe itd.

Tak trzymać!!!
Błogosławię Was w imieniu NASZEGO Pana Jezusa Chrystusa :)
Dajcie się Mu zaskoczyć w te święta.

Ja czekam na kolejny odcinek moich parkowo-biegowych modlitw :)
Ten był drugi, o pierwszym chyba kiedyś pisałam.



2 komentarze:

  1. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "czemu muszą być te podziały,
      na katolików i tych dziwnych."

      nie jest tak źle ..nie wszyscy robią te podziały, może to Tobie Bóg daje jakąś lekcję z tym związaną?
      pozdrawiam ciepło

      Usuń