wtorek, 29 listopada 2011

Kolorowe szkiełka...

Czasami diabeł potrafi nas nieźle oszukać.
Naprawdę można dać się nieźle wkręcić...

Ostatnio miałam doskonały tego przykład.
Napawa mnie on naprawdę czujnością.

Może Ci się wydawać, że coś jest Bożą wolą,
że właśnie odkryłeś skarb, na który czekałeś,
jest on tak dobry, piękny i wspaniały, że musi być od Niego.

Dobrze, że nasz Tato cały czas nad nami czuwa,
On jest naszym Pasterzem,
On nasz strzeże,
On sam prostuje nasze ścieżki,
jeśli Mu tylko zaufamy...
On ratuje nasze życie od zguby,
nawet jeśli zbłądzimy, skieruje nasze kroki spowrotem na właściwą drogę.
Jeśli trzeba będzie, zagrodzi nasze ścieżki cierniami,
nie dlatego, że chce nas zranić,
ale dlatego, że nas tak bardzo, tak zazdrośnie kocha!!!

My jesteśmy Jego winnicą,
On nas strzeże, nie ma w Nim gniewu,
ale jeśli w naszym życiu, sercu wyrośnie oset, to On wystąpi do walki z nim.
Nie pozwoli na to, by cokolwiek nas od Niego oddzielało...

Jeśli nie masz 100% pokoju w czymś,
jeśli gdzieś tam głęboko w Tobie jest jakiś zgrzyt,
choć znaki na niebie i na ziemi wskazują, że to dobra droga,
nie oszukuj się,
zatrzymaj się,
wsłuchaj się w to, co On szepcze w Twoim sercu.


Czar prysł,
skarb okazał się zwykłym starym szkiełkiem,
na dodatek ostrym...

Jestem Ci taka wdzięczna,
mogłam się tak bardzo pokaleczyć,
znów mnie uratowałeś :)


Rozpaczliwie potrzebuję znać Twój głos,
jest tyle innych, które próbują go podrobić...
Nie chcę się zgubić,
chce przylgnąć do Ciebie,
nie chce dać się oszukać.

Ale Twoja miłość jest gwarancją,
że nigdy nie zostawisz mnie samej,
nawet gdy się pomylę, Ty i tak mnie uratujesz...
Bo Ty będziesz biegł za mną... nawet na koniec świata :)))

piątek, 25 listopada 2011

Kolory w Sali Tronowej :)

Wczoraj przeczytałam interesujący artykuł:

http://niezatrzymywalna.blog.onet.pl/Peter-Tan-Wizyta-w-Sali-Tronow,2,ID427700252,n

Wierzę, że to Bóg podetknął mi go pod nosek :)
Nie raz i nie dwa było tak z jakimiś książkami, nauczaniami itp.

Nie jest on krótki, ale naprawdę warto przeczytać.
Tak dziś sobie co jakiś czas myślę,
że TO miejsce istnieje,
miejsce, gdzie mieszka ON...

Tak się składa, że mam w kościele trochę do czynienia z tańcem, flagami, kolorami...
Poruszyło mnie to, że kiedy uwielbiamy Boga, to zmienia "wystój" Sali Tronowej,
to zmienia to, jak objawia się tam Bóg.
Zmieniają się kolory!!!
To jest dla mnie niesamowite!!!
Wiem, że kolory mają znaczenie i nie używamy ich sobie tak o po prostu "bo lubimy różowy" :)

Ale jak tak sobie pomyśleć, że gdy jedna z nas bierze np. niebieską flagę,
to w Sali Tronowej jest natychmiast reakcja,
Bóg objawia się wg tego jak my Go uwielbiamy,
zmieniają się kolory!!!
Dobrze, że siedzę w łóżeczku,
bo bym chyba spadła ze stołka!!!
Wiem, że może trochę to upraszczam teraz.
Ale to jest niesamowite!!!
HALLOŁ!!!!

Jeśli uwielbiamy go w Duchu i w prawdzie,
jeśli bierzemy flagę zgodnie z tym, jak nas prowadzi Duch,
to możemy zmienić kolor w niebie :) !!!!!!!!

NIE OGARNIAM!!!

To, co czasem wydaje się zwykłym, pozbawionym sensu machaniem kawałkiem materiału,
no bo co to zmienia,
może zmienić rzeczywistość nieba,
może uwolnić Jego działanie!!!

Niby w Biblii doskonale widać, jak działa uwielbienie,
no i niby ja to wiedziałam,
ale odkrywam to na nowo!!!

Możemy mieć wpływ na to, co się dzieje w niebie,
nasze uwielbienie ma moc, ma znaczenie,
ono zmienia duchową rzeczywistość :)

Wolna wola.

„Bóg dał nam wolną wolę, ale możemy oddać ją spowrotem Jemu – jeśli naprawdę wierzymy, że On lepiej by wybrał dla nas niż my sami dla siebie.” 

cytat za http://magdalenakabat.wordpress.com/

środa, 23 listopada 2011

Za minutę dwunasta?

W niedzielę usłyszałam kilka cennych myśli.
Jedna z nich pracuje we mnie intensywnie.

Chyba wszyscy słyszeliśmy nie raz i nie dwa, że Boża odpowiedź często przychodzi za pięć/za minutę dwunasta, prawda?

To za minutę dwunasta to jest dla nas często naprawdę ostatnia chwila i dłużej nie dajemy już rady...

A jeśli Bóg się nie zjawia, to co?
Chyba czasem jest tak, że rezygnujemy,
uznajemy, że to nie było to, że to nie od Boga, nie ta droga,
czasem może mamy do Niego pretensje, że czegoś nie dopilnował.
Jakkolwiek...

A może czasem powinniśmy dać Mu czas,
bo skoro jest za minutę 12.,
to znaczy, że On MA JESZCZE 60 sekund!!!

Czyżby poprzeczka szła wyżej?
Bóg często nie przychodzi za minutę 12, ale w ostatniej SEKUNDZIE, gdy dla nas zegar wybija już dwunaste, ostatnie uderzenie odliczające godzinę "zero".

Nie wiem, czy udało mi się to jakoś składnie napisać :)
Myślę jednak, że da się zrozumieć, o co chodzi.

Wydaje mi się, że warto pozwolić tej myśli pracować w sobie.
Może są w naszym życiu takie dziedziny, kwestie, które już skreśliliśmy, bo za minutę 12 już minęło...
Ale może jeszcze nie wybiła ostatnia sekunda.
Może to jest czas, by zaufać z całego serca, by nie polegać na własnym rozumie, ale na NASZYM BOGU,
by nawet wbrew nadziei zaufać nadziei
i by uchwycić się Tego, który jest niewidzialny, jakbyśmy Go widzieli.

poniedziałek, 14 listopada 2011

Chociaż jestem śniada, w Twoich oczach jestem Piękna :)

Uczę się, ciągle uczę się...
Nasza ludzka logika nie zawsze bywa logiczna...

W ostatnich dniach miałam małą kompensację różnych spraw...
By się wyrobić z jednym tematem na studia, musiałam pozarywać trochę nocy.
Mam taki organizm, że jestem bardzo nieodporna na niewyspanie.
Zawsze mam takie wewnętrzne napięcie, kiedy jestem już zmęczona, a wiem, że by coś skończyć, muszę poświęcić jeszcze trochę snu.

Zgodnie z logiką, można coś wykreślić z dnia, by się wyspać.
Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale w takich sytuacjach czasem automatycznie przychodzi mi myśl, że się nie pomodlę, że nie mam już siły, że "zaoszczędzę" trochę czasu w ten sposób, jeden dzień się nic nie stanie, Bóg zrozumie itd.
Kocham Go, lubię spędzam z Nim czas, choć czasem muszę się trochę zdyscyplinować, by nie odpuszczać,  no ale kiedy padam na nos...
Wydaje mi się, że nie tylko mi przychodzi w pierwszej chwili na myśl, by nie iść na spotkanie, modlitwę, nabożeństwo, by nie spędzić czasu z Nim...
Ale to choć się takie wydaje, wcale nie jest logiczne...

Bo czy rzeczywiście "oszczędność' czasu kosztem modlitwy jest oszczędnością?!

Wbrew ludzkiej cielesnej logice nie dałam się okraść z czasu z Bogiem.
On to wynagrodził, On zatroszczył się o moje sprawy.

Mt 6,33

"Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, 
a wszystko inne będzie wam dodane."


Kombinowałam jeszcze inaczej, jakby zyskać jednak trochę czasu na odespanie :)
On jednak wykombinował to po Swojemu :)
Lepiej.
Nagle okazało się, że mam jeszcze tydzień, by skończyć temat,
ponadto nie muszę jutro wstawać wcześnie,
więc naprawdę będę mogła się trochę zregenerować :)))

Wiem, że jest taka mądra książka "Zbyt zajęci by się nie modlić."
Nie czytałam jej, ale trochę słyszałam o niej, już sam tytuł mówi wiele.

Ta sytuacja, której doświadczyłam trochę mnie nauczyła.
Po pierwsze, cudownie jest doświadczać Bożej dobroci i troski nawet w tych błahych, wydawałoby się sprawach...
Wspaniale jest doświadczać, jak wielka jest Jego łaska i jak On rozpieszcza swoje dzieci :)))

Po drugie, kolejny raz przekonałam się na własnej skórze, że o wiele więcej można zyskać i to nie tylko czasu, poświęcając swój czas Jemu...
On może przesunąć terminy, zmienić bieg wydarzeń, może w cudowny sposób odnowić nasze siły...
A nam pozostaje... ufać, ufać Jemu :)))


Drugi temat, który obecnie przerabiam jest dla mnie o wiele trudniejszy.

Jesteśmy niedoskonali,
po tej stronie nigdy nie będziemy,
zawsze będziemy upadać,
a nasz miłość będzie niewierna.
Nie raz Bóg nas będzie konfrontował,
nie raz zobaczymy jak na dłoni, że nie żyjemy zgodnie z Jego Słowem.

Ale czemu On będzie to robił
By nas osądzić, potępić, skreślić?

NIE!!!
On chce nas osądzić przez Swoje Słowo po tej stronie,
bo tu może nas zmienić.
Jeśli On pokazuje, co jest niehalo,
nawet jeśli są to kwestie podstawowe, duże...
To dlatego, że nas kocha,
dlatego, że obchodzi Jego nas stan,
dlatego, że nie chce zostawić nas w miejscu, w którym jesteśmy...
Czy On mógłby postawić na nas kreskę?
On, który jest gotowy zostawić stado, by iść za jedną zgubioną owcą?!

Wczoraj był u nas w kościele pastor z Ugandy...
Jego słowo, zwłaszcza na początku wcale nie było miłe i przyjemne,
ale było prawdziwe...
Wiele było wczoraj łez wstydu na naszych twarzach.
Każdy w swoim sercu został skonfrontowany z tym, na ile jego miłość oziębła...

To wcale nie jest miłe, to wcale nie jest łatwe...
Nie ważne, jakie robisz wrażenie na innych,
nie ważne, jak ich zdaniem kochasz Boga,
Jego i siebie nie oszukasz...
W głębi serca wiesz, co jest nie tak...

Od jakiegoś czasu gryzłam się z jednym większym tematem,
po wczoraj nie mogę się wypierać, że jestem w porządku.
Nie jestem, jestem w  tym miejscu słaba, zimna, czuję się beznadziejna...

Ale po co Ty pokazujesz takie rzeczy?
Żeby nas dobić?!

Łatwo jest popaść w oskarżenie,
skoro już tyle razy nie wyszło w tym temacie,
skoro wciąż i wciąż na nowo nie żyję tak jak powinnam,
skoro kręcę się w kółko,
może czas się poddać???
I tak przecież nic się nie zmieni,
a nawet jeśli, to tylko na chwilę...
Czy warto w ogóle próbować?!

On nigdy z nas nie zrezygnuje,
On nie myśli jak my...
Ozeasza 11; 9
"Bo ja jestem Bogiem, a nie człowiekiem, jestem pośród ciebie jako Święty i NIE przychodzę, aby niszczyć!"
Wierzę, że jeśli On coś pokazuje,
to znaczy że chce i może nas zmienić.
Gdy On otwiera nasze oczy na nas prawdziwy stan,
chce nam dać nadzieję, że może nas zmienić,
że może sobie poradzić z tym, z czym my sobie nie dajemy rady.

Gdy przestaniemy zaprzeczać, temu, jak jest,
gdy staniemy w prawdzie,
gdy spojrzymy z ufnością na Niego, jako na jedyne wyjście,
On zacznie działać,
a On mam moc dokończyć dobre dzieło, które zaczął w nas.

Już czas przestać uciekać,
już czas przestać się bać,
już czas zaufać, nawet w  tych miejscach, gdzie jesteśmy dla siebie beznadziejnie słabi.


Pnp. 2,10-11
"Mój miły odzywa się i mówi do mnie: 
Wstań, moja przyjaciółko, moja piękna! Chodź!
Bo oto minęła zima, skończyły się deszcze, ustały."

Chce przestać patrzeć na swoją słabość,
chcę nauczyć patrzeć się na Jego siłę, na Jego możliwości.
Chwilami mam ochotę się poddać, zrezygnować,
chwilami myślę, że nie dam rady dorównać Twoim standardom,
ale wiem, że bez Ciebie nie ma życia,
nie potrafię już żyć w świecie, w którym nie ma CIEBIE.

Jak śpiewał Derek Loux:
"If I perish, then I perish,
I am Yours, I am Yours." 


Wczoraj ledwie pomyślałam- daj mi kogoś, z kim będę mogła "to" robić,
minęło zaledwie kilka minut,
moja Przyjaciółka powiedziała, że chciała mnie poprosić, byśmy zaczęły robić "to" razem.

Ty zawsze słyszysz,
Ty odpowiadasz, nim zdążę zapytać, poprosić.
Chcesz mi pomóc,
chcesz mnie zmienić.
To jest prawda,
chcę trzymać się jej z całych sił.
Decyduję nie dać się oskarżeniom,
decyduję się biec za Tobą, choć wiesz, że się boję,
ale decyduję się nie bać...
Bo nadszedł czas, by się nie bać...

Bo chociaż jestem śniada,
Ty mówisz, że jestem PIĘKNA.
Ty nie kłamiesz :)

czwartek, 10 listopada 2011

Spodziewać się dobrego... :)

Na początek muszę się pochwalić :P

Po różnych opóźnieniach spowodowanych rozmaitymi sprawami... zdałam egzamin na prawko, za trzecim razem :P

Różne rzeczy słyszałam o egzaminatorach, ja jednak na nich złego słowa powiedzieć nie mogę :)
Modliłam się, zresztą nie tylko ja, o jakiegoś "niestrasznego" i rzeczywiście była naprawdę sympatyczny i przychylnie nastawiony.

Jestem wdzięczna Bogu, że mam to za sobą i że już to nade mną "nie wisi".
Wszystko przez Jego łaskę... sama z siebie byłam tak zestresowana, że myślałam, że nawet tam nie pójdę...


Mimo różnych zawirowań w życiu, nie mogę powiedzieć już, że idę doliną łez :)
Generalnie naprawdę jestem szczęśliwa...

No właśnie generalnie...

Wiem, Kim jestem w Bogu, Co w Nim mam,
znam Jego obietnice dla mnie itd., itd., każdy przecież to "wie"...

Jednak od pewnego czasu odkrywam, że często podstępnie wkradają się jakieś wątpliwości do mojego serca i umysłu...
Zazwyczaj taki proces gdzieś tam  postępuje, a ja nagle ze zdumieniem zdaję sobie sprawę, jaki jest mój tok myślenia, spostrzegam, że wcale nie spodziewam się dobrego, a już na pewno nie najlepszego!!!

Przecież wiem, że Jego drogi są najlepsze,
Jego myśli są daleko wspanialsze niż moje,
On przygotował dla tych, którzy Go kochają rzeczy, o których nawet nie jesteśmy w stanie marzyć, daleko wspanialsze niż nasze najcudowniejsze sny...

A jednak widzę, że gdzieś tam w jakiś zakamarkach serca wciąż postrzegam Boga, jako tego, który zabiera, a nie daje najlepsze,
jak tego, który każe umierać, a nie Tego, który daje prawdziwe życie...
Wciąż moja perspektywa nie jest właściwa, często patrzę do góry nogami...

Wydaje mi się jednak, że skoro to dostrzegam, skoro On zwrócił na to moją uwagę, to On chce to zmienić we mnie :)))
Ok, sama mogę się dyscyplinować, ale to ma krótkie nogi...
Tak naprawdę tylko przebywanie z Nim,
zanurzenie się w Jego Słowie może przemienić podstępną ludzką naturę...

Myślę, że warto poświęcić trochę czasu,
zatrzymać się i przyjrzeć się sobie...
Zadać pytanie, czy naprawdę spodziewam się, że Bóg ma dla mnie najlepsze rzeczy?
Jak reaguję, gdy On mi coś "zabiera"?
Czy dziękuję Mu za to, przed czym mnie uchronił, za to że ma coś o wiele lepszego...
Czy rozpaczam i tupię nóżką?!

"Miłość jest cierpliwa,
miłość jest dobrotliwa,
nie zazdrości,
miłość nie jest chełpliwa,
nie nadyma się.
Nie postępuje nieprzystojnie,
nie szuka swego,
nie myśli nic złego.
Nie raduje się z niesprawiedliwości,
ale raduje się z prawdy.
Wszystko zakrywa,
wszystkiemu wierzy,
wszystkiego się spodziewa,
wszystko znosi.
Miłość nigdy nie ustaje."

1 Kor 13, 4-8a


Dzięki Jego łasce i sile przeszłam te intensywne półtora tygodnia...
Praca, szkoła, testy, kartkówki, jazdy, no i egzamin...
Dzięki Jego dobroci mam to za sobą :)
Dzięki Jego miłości zawirowania osobiste nie wpłynęły na to wszystko,
choć nie byłoby dziwne, gdybym przez pewne wydarzenia zawaliła co nieco...
Ale kiedy On coś zamyka w Twoim życiu, nikt nie może otworzyć...
Jeśli On daje Ci wolność, jest ona trwała i prawdziwa!!!

Dziękuję Ci Tato :)))

czwartek, 3 listopada 2011

Szczęśliwa... tu i teraz :)

Znowu się w Tobie zakochuję...
Wpadam po uszy :)
Pokazałeś mi, że będziesz biegł za mną na koniec świata...
Nawet, gdy będę uciekać,
nawet, gdy będę się wyrywać,
nawet, gdy będę próbować się ukryć...

Ty i tak nie pozwolisz mi odejść... NIGDY!!!
Ty i tak znajdziesz drogę do mojego serca,
Ty znasz sposoby, by je stopić :)))

Tak, jestem szczęśliwa TU i TERAZ,
wbrew logice,
mimo wydarzeń ostatnich dni.
Ty zamknąłeś drzwi i nie ma już wczoraj...

Kolejny raz otworzyłeś mi oczy :)

Łatwo jest stracić perspektywę,
łatwo przychodzi mi narzekanie, skupianie się na tym, czego mi moim zdaniem brak.

Dziś mam otwarte oczy,
dziś widzę, że kolejny dałam się okłamać :)

Na sprawy można patrzeć z różnych stron...
Na życie chrześcijanina również...
Wiem, że to jest jasne i oczywiste...
Ale ja miewam z tym problemy :)

Jednak czytając psalmy widzę, że nie tylko ja...
Dawid też je miał, a jednak był Twoim ulubieńcem,
człowiekiem wg Bożego serca!!!

Wstyd przyznać, zdarza mi się wciąż jeszcze myśleć, że Ci którzy nie chodzą z Tobą, mają czasem łatwiej,
że im się lepiej powodzi,
że nie muszą wciąż umierać dla siebie...

To nie są mądre myśli,
to nie są moje myśli...
Czasem daję się im okłamać,
za bardzo skupiam się na tym czego nie mam,
zapominam przed czym ratujesz moje życie,
co mi dajesz,
łatwo wtedy przeoczyć dobro, którym nasycasz moje dni.
Ale Ty jesteś wierny,
nawet gdy ja nie jestem,
Twoja miłość jest zazdrosna,
wystąpi przeciw wszystkiemu, co oddziela nas od siebie :)
Każdemu liskowi, który podgryza Twoją winnicę ukręcisz łepek :)
A wtedy Twoja winnica zakwitnie...

Dziś znów mogę jasno widzieć,
dziś znów mogę jasno myśleć,
dziś znów mogę wyraźnie czuć Twoją obecność,
słyszeć to, jak całe stworzenie krzyczy do mnie o TWOJEJ Miłości do MNIE!!!

Zabrałeś to, z czym nie mogłam sobie poradzić,
zdjąłeś ze mnie, to co mnie ograniczało.
Nie zrobiłeś tego na siłę,
spytałeś, czy Ci zaufam,
wiedziałeś, że rozumiem, o co pytasz,
wyjąłeś mi to z ręki i roztrzaskałeś,
dałeś mi wolność,
dałeś mi życie,
skoczyłam w przepaść,
a Ty nauczyłeś mnie latać :)

Na nowo uczysz mnie oddychać,
pokazujesz mi jak małej dziewczynce wszystkie kolory mojego życia,
dajesz mi odwagę cieszyć się nimi,
chcę pozwolić na to, by Twoja prawda starła każde kłamstwo w moim życiu,
Twoja prawda przynosi wolność!!!

Dziś spędziłam uroczy dzień z Kamilą, Dawidem i Natanem :)
Dziękuję Wam za ten czas!!!

Relacje...

Trudny temat dla mnie...

Przyjaciele, których Ty mi dajesz...

Niektórzy byli na krótką chwilę,
potem nasze drogi się rozeszły,
bolało...

Przyjaciele, którzy są dziś,
ale zawodzą...
Sam wiesz, jak to boli, gdy nie ma ich przy Tobie, gdy tego najbardziej potrzebujesz...
Ale Ty wybaczałeś i to w jakim stylu!!!
Chcę uczyć się od Ciebie,
nie ma lepszego wzoru!!!
Nie chcę pozwolić sobie na to, by uraza czy żal zniszczyła to, co Ty dajesz....

Relacje, które przeszły przez ogień,
które mogły spłonąć, ale zostały oczyszczone,
które po ludzku nie powinny przetrwać,
a dziś są bezcenne...

Wciąż uczę się jedynie w Tobie pokładać zaufanie,
u Ciebie szukać pocieszenie,
ludzie nie są naszą własnością,
musimy mieć taką wolność i właściwą perspektywę w relacjach...
Uczę się nie zatwardzać serca, gdy ktoś mnie zrani...

Moje życie należy do Ciebie,
Ty decydujesz kogo i co do niego wkleić... i na jak długo...


Wiem, że to jest zawsze mój wybór, moja decyzja...
mogę usiąść i płakać, rozczulać się nad sobą,
zawsze znajdzie się "dobry" powód,
mogę też podnieść swoje ręce,
dziękować Ci, wywyższać Twoje imię.

Ostatnio mam tego świadomość.
Czasem na początku trzeba powstrzymać swoje oczy od łez i głos od narzekania,
ale potem przychodzi radość z nieba,
prosto z serca płynie pieśń miłości...
dla Ciebie :)


Jestem szczęśliwa TU i TERAZ,
Ty czynisz moje życie CAŁKOWICIE KOMPLETNYM,
NICZEGO mi nie brak w ŻADNEJ jego dziedzinie.
To jest jedyna właściwa perspektywa,
perspektywa zgodna z Twoim słowem.
Nie chcę jej stracić!!!



Jesteś... :)))

środa, 2 listopada 2011

Już w piątek U24 :)))

Już w ten piątek zaczyna się doba uwielbienia w kościele przy ul. Sępiej :)))

18.00 Antiochia
20.00 The Rock
22.00 Kanaan
24.00 KBWCH
02.00 Łukasz Zieliński ...(Kanaan)
04.00 Dorota Pawłowska (Antiochia)
06.00 Piotr Krajewski (Antiochia)
08.00 Michał Matczak (Antiochia)
10.00 Asia Sochacka (Antiochia)
12.00 Kopczyńscy (Antiochia)
14.00 Romek Kula (Kanaan)


Dziś usłyszałam coś ciekawego :)

Naukowcy wrzucili kiedyś Biblię w komputer i wyznaczyli jej środek.
Wypadł na Psalmnie 34.
Zaczyna się on od słów:

"Będę błogosławił Pana w każdym czasie,
Chwała Jego niech będzie zawsze na ustach moich!"

A więc?

Czy się czujesz dobrze czy źle,
czy idziesz przez dolinę łez czy przez ogród radości...
Chwal Go :)
 

Nie jest łatwo Go wielbić, gdy sprawy idą nie tak,
nasze serce bywa naprawdę przewrotne i niewdzięczne...
Czasem trzeba się przebić, zawalczyć,
ale warto!!!
On jest godzien, by Go chwalić!!!
Z miejsca uwielbienia wszystko wygląda inaczej,
nasze problemy są jakieś mniejsze, możliwe do rozwiązania...
Chwal Go, a On sam będzie walczył za Ciebie,
a nikt nie ma lepszych rozwiązań niż On :)