poniedziałek, 14 listopada 2011

Chociaż jestem śniada, w Twoich oczach jestem Piękna :)

Uczę się, ciągle uczę się...
Nasza ludzka logika nie zawsze bywa logiczna...

W ostatnich dniach miałam małą kompensację różnych spraw...
By się wyrobić z jednym tematem na studia, musiałam pozarywać trochę nocy.
Mam taki organizm, że jestem bardzo nieodporna na niewyspanie.
Zawsze mam takie wewnętrzne napięcie, kiedy jestem już zmęczona, a wiem, że by coś skończyć, muszę poświęcić jeszcze trochę snu.

Zgodnie z logiką, można coś wykreślić z dnia, by się wyspać.
Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale w takich sytuacjach czasem automatycznie przychodzi mi myśl, że się nie pomodlę, że nie mam już siły, że "zaoszczędzę" trochę czasu w ten sposób, jeden dzień się nic nie stanie, Bóg zrozumie itd.
Kocham Go, lubię spędzam z Nim czas, choć czasem muszę się trochę zdyscyplinować, by nie odpuszczać,  no ale kiedy padam na nos...
Wydaje mi się, że nie tylko mi przychodzi w pierwszej chwili na myśl, by nie iść na spotkanie, modlitwę, nabożeństwo, by nie spędzić czasu z Nim...
Ale to choć się takie wydaje, wcale nie jest logiczne...

Bo czy rzeczywiście "oszczędność' czasu kosztem modlitwy jest oszczędnością?!

Wbrew ludzkiej cielesnej logice nie dałam się okraść z czasu z Bogiem.
On to wynagrodził, On zatroszczył się o moje sprawy.

Mt 6,33

"Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, 
a wszystko inne będzie wam dodane."


Kombinowałam jeszcze inaczej, jakby zyskać jednak trochę czasu na odespanie :)
On jednak wykombinował to po Swojemu :)
Lepiej.
Nagle okazało się, że mam jeszcze tydzień, by skończyć temat,
ponadto nie muszę jutro wstawać wcześnie,
więc naprawdę będę mogła się trochę zregenerować :)))

Wiem, że jest taka mądra książka "Zbyt zajęci by się nie modlić."
Nie czytałam jej, ale trochę słyszałam o niej, już sam tytuł mówi wiele.

Ta sytuacja, której doświadczyłam trochę mnie nauczyła.
Po pierwsze, cudownie jest doświadczać Bożej dobroci i troski nawet w tych błahych, wydawałoby się sprawach...
Wspaniale jest doświadczać, jak wielka jest Jego łaska i jak On rozpieszcza swoje dzieci :)))

Po drugie, kolejny raz przekonałam się na własnej skórze, że o wiele więcej można zyskać i to nie tylko czasu, poświęcając swój czas Jemu...
On może przesunąć terminy, zmienić bieg wydarzeń, może w cudowny sposób odnowić nasze siły...
A nam pozostaje... ufać, ufać Jemu :)))


Drugi temat, który obecnie przerabiam jest dla mnie o wiele trudniejszy.

Jesteśmy niedoskonali,
po tej stronie nigdy nie będziemy,
zawsze będziemy upadać,
a nasz miłość będzie niewierna.
Nie raz Bóg nas będzie konfrontował,
nie raz zobaczymy jak na dłoni, że nie żyjemy zgodnie z Jego Słowem.

Ale czemu On będzie to robił
By nas osądzić, potępić, skreślić?

NIE!!!
On chce nas osądzić przez Swoje Słowo po tej stronie,
bo tu może nas zmienić.
Jeśli On pokazuje, co jest niehalo,
nawet jeśli są to kwestie podstawowe, duże...
To dlatego, że nas kocha,
dlatego, że obchodzi Jego nas stan,
dlatego, że nie chce zostawić nas w miejscu, w którym jesteśmy...
Czy On mógłby postawić na nas kreskę?
On, który jest gotowy zostawić stado, by iść za jedną zgubioną owcą?!

Wczoraj był u nas w kościele pastor z Ugandy...
Jego słowo, zwłaszcza na początku wcale nie było miłe i przyjemne,
ale było prawdziwe...
Wiele było wczoraj łez wstydu na naszych twarzach.
Każdy w swoim sercu został skonfrontowany z tym, na ile jego miłość oziębła...

To wcale nie jest miłe, to wcale nie jest łatwe...
Nie ważne, jakie robisz wrażenie na innych,
nie ważne, jak ich zdaniem kochasz Boga,
Jego i siebie nie oszukasz...
W głębi serca wiesz, co jest nie tak...

Od jakiegoś czasu gryzłam się z jednym większym tematem,
po wczoraj nie mogę się wypierać, że jestem w porządku.
Nie jestem, jestem w  tym miejscu słaba, zimna, czuję się beznadziejna...

Ale po co Ty pokazujesz takie rzeczy?
Żeby nas dobić?!

Łatwo jest popaść w oskarżenie,
skoro już tyle razy nie wyszło w tym temacie,
skoro wciąż i wciąż na nowo nie żyję tak jak powinnam,
skoro kręcę się w kółko,
może czas się poddać???
I tak przecież nic się nie zmieni,
a nawet jeśli, to tylko na chwilę...
Czy warto w ogóle próbować?!

On nigdy z nas nie zrezygnuje,
On nie myśli jak my...
Ozeasza 11; 9
"Bo ja jestem Bogiem, a nie człowiekiem, jestem pośród ciebie jako Święty i NIE przychodzę, aby niszczyć!"
Wierzę, że jeśli On coś pokazuje,
to znaczy że chce i może nas zmienić.
Gdy On otwiera nasze oczy na nas prawdziwy stan,
chce nam dać nadzieję, że może nas zmienić,
że może sobie poradzić z tym, z czym my sobie nie dajemy rady.

Gdy przestaniemy zaprzeczać, temu, jak jest,
gdy staniemy w prawdzie,
gdy spojrzymy z ufnością na Niego, jako na jedyne wyjście,
On zacznie działać,
a On mam moc dokończyć dobre dzieło, które zaczął w nas.

Już czas przestać uciekać,
już czas przestać się bać,
już czas zaufać, nawet w  tych miejscach, gdzie jesteśmy dla siebie beznadziejnie słabi.


Pnp. 2,10-11
"Mój miły odzywa się i mówi do mnie: 
Wstań, moja przyjaciółko, moja piękna! Chodź!
Bo oto minęła zima, skończyły się deszcze, ustały."

Chce przestać patrzeć na swoją słabość,
chcę nauczyć patrzeć się na Jego siłę, na Jego możliwości.
Chwilami mam ochotę się poddać, zrezygnować,
chwilami myślę, że nie dam rady dorównać Twoim standardom,
ale wiem, że bez Ciebie nie ma życia,
nie potrafię już żyć w świecie, w którym nie ma CIEBIE.

Jak śpiewał Derek Loux:
"If I perish, then I perish,
I am Yours, I am Yours." 


Wczoraj ledwie pomyślałam- daj mi kogoś, z kim będę mogła "to" robić,
minęło zaledwie kilka minut,
moja Przyjaciółka powiedziała, że chciała mnie poprosić, byśmy zaczęły robić "to" razem.

Ty zawsze słyszysz,
Ty odpowiadasz, nim zdążę zapytać, poprosić.
Chcesz mi pomóc,
chcesz mnie zmienić.
To jest prawda,
chcę trzymać się jej z całych sił.
Decyduję nie dać się oskarżeniom,
decyduję się biec za Tobą, choć wiesz, że się boję,
ale decyduję się nie bać...
Bo nadszedł czas, by się nie bać...

Bo chociaż jestem śniada,
Ty mówisz, że jestem PIĘKNA.
Ty nie kłamiesz :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz