czwartek, 10 listopada 2011

Spodziewać się dobrego... :)

Na początek muszę się pochwalić :P

Po różnych opóźnieniach spowodowanych rozmaitymi sprawami... zdałam egzamin na prawko, za trzecim razem :P

Różne rzeczy słyszałam o egzaminatorach, ja jednak na nich złego słowa powiedzieć nie mogę :)
Modliłam się, zresztą nie tylko ja, o jakiegoś "niestrasznego" i rzeczywiście była naprawdę sympatyczny i przychylnie nastawiony.

Jestem wdzięczna Bogu, że mam to za sobą i że już to nade mną "nie wisi".
Wszystko przez Jego łaskę... sama z siebie byłam tak zestresowana, że myślałam, że nawet tam nie pójdę...


Mimo różnych zawirowań w życiu, nie mogę powiedzieć już, że idę doliną łez :)
Generalnie naprawdę jestem szczęśliwa...

No właśnie generalnie...

Wiem, Kim jestem w Bogu, Co w Nim mam,
znam Jego obietnice dla mnie itd., itd., każdy przecież to "wie"...

Jednak od pewnego czasu odkrywam, że często podstępnie wkradają się jakieś wątpliwości do mojego serca i umysłu...
Zazwyczaj taki proces gdzieś tam  postępuje, a ja nagle ze zdumieniem zdaję sobie sprawę, jaki jest mój tok myślenia, spostrzegam, że wcale nie spodziewam się dobrego, a już na pewno nie najlepszego!!!

Przecież wiem, że Jego drogi są najlepsze,
Jego myśli są daleko wspanialsze niż moje,
On przygotował dla tych, którzy Go kochają rzeczy, o których nawet nie jesteśmy w stanie marzyć, daleko wspanialsze niż nasze najcudowniejsze sny...

A jednak widzę, że gdzieś tam w jakiś zakamarkach serca wciąż postrzegam Boga, jako tego, który zabiera, a nie daje najlepsze,
jak tego, który każe umierać, a nie Tego, który daje prawdziwe życie...
Wciąż moja perspektywa nie jest właściwa, często patrzę do góry nogami...

Wydaje mi się jednak, że skoro to dostrzegam, skoro On zwrócił na to moją uwagę, to On chce to zmienić we mnie :)))
Ok, sama mogę się dyscyplinować, ale to ma krótkie nogi...
Tak naprawdę tylko przebywanie z Nim,
zanurzenie się w Jego Słowie może przemienić podstępną ludzką naturę...

Myślę, że warto poświęcić trochę czasu,
zatrzymać się i przyjrzeć się sobie...
Zadać pytanie, czy naprawdę spodziewam się, że Bóg ma dla mnie najlepsze rzeczy?
Jak reaguję, gdy On mi coś "zabiera"?
Czy dziękuję Mu za to, przed czym mnie uchronił, za to że ma coś o wiele lepszego...
Czy rozpaczam i tupię nóżką?!

"Miłość jest cierpliwa,
miłość jest dobrotliwa,
nie zazdrości,
miłość nie jest chełpliwa,
nie nadyma się.
Nie postępuje nieprzystojnie,
nie szuka swego,
nie myśli nic złego.
Nie raduje się z niesprawiedliwości,
ale raduje się z prawdy.
Wszystko zakrywa,
wszystkiemu wierzy,
wszystkiego się spodziewa,
wszystko znosi.
Miłość nigdy nie ustaje."

1 Kor 13, 4-8a


Dzięki Jego łasce i sile przeszłam te intensywne półtora tygodnia...
Praca, szkoła, testy, kartkówki, jazdy, no i egzamin...
Dzięki Jego dobroci mam to za sobą :)
Dzięki Jego miłości zawirowania osobiste nie wpłynęły na to wszystko,
choć nie byłoby dziwne, gdybym przez pewne wydarzenia zawaliła co nieco...
Ale kiedy On coś zamyka w Twoim życiu, nikt nie może otworzyć...
Jeśli On daje Ci wolność, jest ona trwała i prawdziwa!!!

Dziękuję Ci Tato :)))

3 komentarze:

  1. Pamiętam swój egzamin na prawko:)
    Dla mnie to było niesamowite doświadczenie! Wcześniej tyle złego słyszałam o tytm, co się dzieje podzczas egzaminu - skacząca lewa noga, stres i złośliwość egzaminatora, korupcja.. a dla mnie to był wspaniały czas, w którym czułam niesamowity pokój i luz w środku. Też zdałam za 3 razem:)
    Bóg jest wspaniały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś jest w tym trzecim razie :)
    Kilku moich znajomych zdało za 3...
    Starałam trzymać się tej wersji, choć próbowały mnie niepokoić różne myśli.
    Ale chwała Bogu, jestem już po :)))

    Wiem, o czym piszesz z tym luzem, za każdym razem, jak już jeździłam, czułam to :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje zdania egzaminu! Wiem, że to potrafi być bardzo stresujące. Ale masz to już za sobą :) Bardzo budujące jest to co piszesz o zawierzeniu się Panu Bogu. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń