środa, 12 grudnia 2012

Koniec przerwy? Pora żyć!!!

Hm...
Miałam ostatnio dość długą przerwę w pisaniu, ale żyję...

Fakt, miałam naprawdę dość kiepski czas,
nie było sensu pisać,
nie skleciłabym nic konstruktywnego,
nic, co byłoby dla Was zachętą i zbudowaniem.

Ale nawet gdy leżymy, nie jesteśmy pokonani, o nie!!!

Nawet gdy mamy kolejny życiowy zakręt,
gdy wszystko wydaje się iść nie tak,
nawet gdy już stracimy nadzieję, że kiedyś będzie lepiej,
gdy budzimy się w nocy czując paniczny strach,
że już nie wiemy, co, jak, gdzie
i najchętniej byśmy po prostu zniknęli...

Nawet wtedy, On jest,
nawet wtedy, On wie
i On cały czas działa.

Może co jakiś czas musimy "umrzeć",
może co jakiś czas musimy wypuścić wszystko z rąk.
Nie będę tego aż tak analizować,
przynajmniej nie tutaj.

Jedno wiem, mam determinację, być ŻYĆ,
żyć wg Jego miary i planów,
a nie tylko wegetować...

Mogę wybrać życie lub śmierć,
czytaj też- wegetację, życie w kłamstwie, z niewłaściwą perspektywą.

Nie wiem nawet sama jak to się dokładnie stało,
było do kitu,
a teraz wiem już, że jest dobrze.
W sumie zewnętrznie, w okolicznościach nic się specjalnie nie zmieniło,
a jednak zmieniło się wszystko!!!

Chyba na razie tyle- żyję :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz