piątek, 14 grudnia 2012

Budząc się ze snu.

Ograniczenia.

Kupiłam sobie nowe buty,
byłam nimi zachwycona, póki nie obtarły mi pięt tak,
że mogę zapomnieć o bieganiu,
a co gorsza prawdopodobnie i o planowanym od kilku tygodni niedzielnym wyjeździe w góry :(

Człapiąc powoli do domu myślałam o tym, jak wiele mam,
jak wiele mogę, zwykłe codzienne rzeczy,
a tak często ich nawet nie widzę...

Pięty,
drobnostka,
a z tylu rzeczy muszę zrezygnować,
ale tylko na kilka dni...

A inni ludzie?
Mogą o wiele mniej,
a mają w sobie tyle siły...

Nie chcę zatrzymywać się na drobiazgach, błahostkach,
zapominając o co w tym wszystkim chodzi...

Czuję, jakbym budziła się ze snu.
Z różnych stron Bóg porusza moje serce.
Dziś potrafię nazwać już swoje marzenia,
nie tak dawno nie było to takie oczywiste,
chyba nie potrafiłam już marzyć!!!


I jeszcze coś, co napisałam do Niego o marzeniach,
nie wiem, jakoś tak samo nagle przyszło,
nie mogłam przestać...

Wynik tego, o czym rozmawialiśmy na grupie,
artykułu, który czytałam dziś na pewnym blogu
(http://haszamajim.blogspot.com/2012/12/od-milionera-do-pucybuta.html),
o fragmencie, który dziś uderzył mnie podczas czytania,
no i faktu, że kolejny raz moje plany zmieniają się,
a ja niezbyt mogę coś na to poradzić...

"Ty znasz moje marzenia,
nie chcę już sama o nie walczyć,
nie chcę próbować swoich pomysłów, planów...

Chcę złożyć u Twoich stóp,
całe moje serce,
i wszystko, co w nim jest...

Zaufać, że Ty wiesz lepiej,
że Ty, nie robiąc mi krzywdy,
zabierzesz to, co nie jest dobre dla mnie,
to, co jest tylko złudzeniem,
że Ty zamkniesz przede mną każdą ślepą uliczkę,
a wprowadzisz mnie na Swoje drogi.

Złożyć Tobie w ofierze marzenia,
ufając, że oddasz mi spełnione te,
które są prawdziwie od Ciebie,
to jest najlepszy wybór,
najlepszy dowód miłości i zaufania.

Robię więc krok w nieznane,
wypuszczam to z rąk,
być może widzę to ostatni raz,
może to spłonie całe,
leczy gdy widzę Twoje oczy,
pełne miłości...
wiem,
nie mogę inaczej.

Nie chcę gonić za marzeniami,
które kiedyś staną między nami,
które odciągną moje serce od Ciebie.

Ufam, że Ty,
Wielki Wojownik,
Potężny Władca,
który żywisz pasję do mnie,
będziesz walczyć o mnie,
gdy złoże moje życie w Twoje ręce.

Więc chcę być jak sługa,
uniżać się, jak Ty,
gdy zstąpiłeś z nieba na ten świat.
Ty, dla którego ziemia jest tylko podnóżkiem stóp....

Skurczyłeś się,
stanąłeś wśród nas...

Ty też nie rozpychałeś się łokciami,
z ufnością spoglądałeś w górę,
szukając twarzy Ojca,
wraz z ostatnim oddechem złożyłeś w Jego ręce
całe swoje istnienie.
Zwyciężyłeś,
bo zaufałeś aż po śmierć."


http://www.youtube.com/watch?v=ACNUDMp8OnU&playnext=1&list=PL20KBF-MDGGOTRAPHD-FPSMUIGWM7G6WO

Moje nowe odkrycie :)

2 komentarze: